piątek, 4 września 2015

Rozdział XXXIV

Pokręciłam głową uśmiechając się przy tym krzywo, po czym szturchnęłam go w ramię.
- Przetestować... Chyba ze swoją prawą ręką.
Drugą część wypowiedzi dodałam wyciszając nieco głos. Nie byłam w stanie powstrzymać prychnięcia śmiechem. Ed roześmiał się mimowolnie, a następnie postanowił oddać mi poprzez teoretycznie lekkie pchnięcie w bok.
- Świnia!
Krzyknął, gdy ja pechowo wpadłam na oblodzony fragment drogi. Gdybym tylko ubrała botki o stabilnej podeszwie... Moja pupa spotkała się z twardym podłożem w kilka sekund później. Zmarszczyłam brwi gdy tylko uświadomiłam sobie co się stało.
- Auu!
Krzyk rozszedł się echem po okolicy. Sheeran w momencie zareagował, stanął za mną i uniósł mnie w górę układając dłonie pod moimi ramionami. Mogłam wyobrazić sobie siniaka, który właśnie tworzył się na moim pośladku.
- Gdybyś rzuciła to swoje postanowienie i wypiła dzisiaj kilka drinków... pewnie nawet nie pamiętałabyś, że upadłaś.
Mężczyzna rozłożył ręce chcąc pokazać mi, iż ma rację. W odpowiedzi pokręciłam kilkukrotnie głową i ruszyłam przed siebie. Ból w kości ogonowej był nie do opisania. Z trudem zatrzymywałam łzy w oczach, które powinny wypłynąć gdy tylko poczułam zlodowaconą jezdnię pod moim ciałem.
- Skręcaj w prawo.
Odwróciłam się we wskazaną stronę i zlustrowałam wzrokiem fasadę budynku. Była to wyremontowana kamienica w kolorze szarym. Okna dzieliły równe odległości, a każde z nich było podłużne i otoczone czarną framugą. Ed wysunął z kieszeni klucze, a następnie drugą dłonią zaczesując włosy do tyłu, wsunął jeden z nich do zamka. Dokładnie przyglądałam się każdemu ruchowi, a gdy uchylił przede mną skrzydło drzwiowe, weszłam do środka. W przeciwieństwie do zewnętrznej strony budynku, w hallu przeważała biel. Biały marmur, ściany w tym samym, śnieżnym kolorze. Jedynie poręcze przy schodach były prostą, czarną konstrukcją.
- Zapraszam na drugie piętro.
Po uchyleniu się przede mną drzwi transparentnej windy, niepewnie przekroczyłam jej próg. Ręce miałam założone na wysokości klatki piersiowej i bacznie badałam wzrokiem otoczenie.
- Ładnie tu.
Przygryzając dolną wargę i kierując wzrok w dół, gdy winda ruszyła, zastanawiałam się dlaczego podłoga również jest przezroczysta. Było to co najmniej przerażające.
- Też się boję tej podłogi...
Dodał półgłosem również spoglądając na oddalający się parter.

Jednym pstryczkiem rozświetlił całą kuchnię, korytarz oraz salon. Powoli ściągając buty, starałam się szybko zlustrować wzrokiem nowe lokum Sheerana. Będąc wciąż w kurtce, zrobiłam dwa kroki przed siebie. Po prawej stronie znajdowała się niewielka kuchnia rozświetlana wieloma lampkami. Na środku pomieszczenia stała wyspa. Utworzone z jasnego, naturalnego drewna blaty oraz białe szafki w stylu rustykalnym tworzyły przyjazną przestrzeń. Wciąż szłam przed siebie, w bardzo wolnym tempie. Obok kuchni, tuż przy szklanej części ściany za którą znajdował się balkon, była jadalnia. Stół oraz cztery krzesła pasowały do wystroju części gastronomicznej mieszkania. Naprzeciw jadalni, którą od tarasu oprócz szyb oddzielały długie, białe zasłony, urządzono salon. Wyglądał na tak przytulny, iż miałam ochotę rzucić się na miękką kanapę w kolorze ecru na której ułożono wiele poduszek.
- Nie ściągniesz kurtki? Aż tak Ci zimno?
Z przemyśleń wyrwał mnie głos Eda. Mężczyzna nastawiał metalowy czajnik na palnik. Bez odpowiedzi podeszłam do wyspy kuchennej, obok której ustawione były dwa wysokie krzesła. Zajęłam miejsce na jednym z nich, po drodze zsuwając z siebie okrycie wierzchnie. Siadając poczułam siniaka, który zdążył pojawić się na moim tyłku. Widząc moją kwaśną minę Ed zaśmiał się pod nosem.
- Zamknij się...
Pokręciłam lekko głową, gdyż w ogóle nie było mi do śmiechu. Ból doprowadzał mnie do szału. Nie mogłam nawet usiąść, choć moje nogi były wykończone.
- Mam na to sposób. To znaczy... nie żebym był tak doświadczonym "dupoobijaczem".
- A wyglądasz.
Mężczyzna zignorował mój komentarz poprzez teatralne przewrócenie oczami. Poszedł do salonu, więc domyśliłam się, iż powinnam do niego dołączyć. Przyglądałam się bacznie temu, co robił. Zrzucił z kanapy wszystkie poduszki oprócz jednej. Złapał ją w dłoń, po czym zapraszającym ruchem wskazał na siedzisko. Niepewnym krokiem dążyłam we wskazanym kierunku.
- Połóż się.
Według rozkazu ułożyłam się wygodnie rozciągając ciało na długość sofy. Wciąż odczuwałam ból w pośladku.
- Unieś trochę tyłek.
Każda kolejna wypowiedź stawała się coraz bardziej podejrzana.
- To dziwne.
Odparłam, z zaskoczeniem mrużąc brwi i wpatrując się w sufit. Mimo wszystko postanowiłam mu zaufać i wykonałam polecenie.
- To będzie jeszcze dziwniejsze.
Nagle poczułam pod sobą jego dłonie. Znajdowały się tam zaledwie przez kilka sekund. Później odruchowo wystawiłam rękę aby mu przyłożyć, ale zdążył odskoczyć śmiejąc się przy tym irytująco.
- Czego mogłam się po tobie spodziewać!
Gdy z powrotem opuściłam biodra na kanapę, wydawała się być bardziej miękka.
- Nie pomyślałaś, że może chcę podsunąć poduszkę?
Wciąż uśmiechał się triumfalnie, gdyż oboje doskonale wiedzieliśmy, iż poduszka była tylko pretekstem do obmacania mnie. Pokręciłam lekko głową, ale nie miałam ochoty się sprzeczać. Nawet w sposób żartobliwy. Byłam na to zbyt zmęczona.
- Idę się kąpać.
Rzucił, wychodząc z pomieszczenia. Zmierzał w kierunku korytarza, który znajdował się na lewo od drzwi wejściowych. W mojej głowie zrodził się pomysł, aby spytać, czy da mi ręcznik, żebym mogła wykąpać się po nim, ale moje lenistwo wygrało. Leżałam w milczeniu, zachowując w głowie niewypowiedziane słowa. Możliwe, że na kilka minut zasnęłam, ale dość szybko się ocknęłam, gdyż głód przejął kontrolę. Przypomniałam sobie, że dawno nic nie jadłam. Podniosłam się powoli i usiadłam na skraju kanapy. Wstałam i bosymi stopami przemierzając mieszkanie, dotarłam do kuchni. Nie miałam ochoty na przegrzebywanie szafek Sheerana, dlatego uniosłam z zaciekawieniem sporych rozmiarów pokrywkę, która znajdowała się na paterze. Moim oczom ukazało się piękne ciasto czekoladowe, którego zapach szybko dostał się do moich nozdrzy. Zgłodniałam jeszcze bardziej. Tort był już pozbawiony jednego kawałka, dlatego bez zastanowienia odkroiłam sobie dość małą część "na spróbowanie". Usiadłam na zajmowanym wcześniej przeze mnie krześle barowym, tym razem zupełnie nie przejmując się bólem pośladka. Konsumpcja deseru pochłonęła mnie całkowicie. Był przepyszny. Gdy z rozkoszą oblizywałam usta obsmarowane czekoladą i w myślach wychwalałam to cudo, z łazienki wyszedł Ed i będąc tylko w bokserkach, z ręcznikiem przełożonym przez ramię, poszedł w moje ślady. Ukroił sobie większy kawałek i usiadł obok.
- Świetny, co?
Uśmiechnął się po odgryzieniu pierwszego kęsa.
- Skąd go masz?
Spytałam, wciąż mając pełne usta. Nie mogłam się powstrzymać choćby na chwilę.
- Ostatnio nasza przyjaciółka Nina bawi się w cukiernika. Przywiozła mi go dzisiaj rano.
Odpowiedział również przeżuwając ciasto. Wyglądaliśmy jak dzieci, które finalnie wybłagały od rodziców słodkości. Nie mogliśmy oderwać się od jedzenia, dlatego Rudy przeniósł tort na wyspę kuchenną i postawił go przed nami. Palcami odrywaliśmy kolejno coraz to większe kawałki.
- Możesz iść się wykąpać. W łazience są ręczniki.
Oblizałam kciuk, po czym zerknęłam na Sheerana.
- A piżama?
Uniosłam jedną brew, a Ed wzruszył ramionami i odpowiedział z niezmiennie obojętnym wyrazem twarzy.
- Śpisz nago. Mi nie będzie to przeszkadzać.
Dłoń ułożyłam w pięść i uderzyłam w jego ramię, zaciskając przy tym usta. Czując, jak po raz tysięczny jest przeze mnie szturchany, zaśmiał się pod nosem.
- Znajdziesz sobie coś w szafce obok prysznica.
Dopowiedział, lecz był zbyt przejęty odłamywaniem kawałków brązowego ciasta, aby na mnie spojrzeć. Leniwie zsunęłam się ze stołka i powędrowałam w kierunku niewielkiego, białego pomieszczenia, zaczesując palcami włosy na jedną stronę. Nad umywalką znajdowało się ogromne lustro. Widząc czarne smugi, które ciągnęły się w dół od moich oczu, otworzyłam usta ze zdziwienia i przejechałam opuszkami palców po twarzy. Nie mogłam przypomnieć sobie, kiedy zdążyłam aż tak rozmazać makijaż. Wbijając spojrzenie w swoje odbicie, zsunęłam z siebie ubranie oraz bieliznę i wskoczyłam pod prysznic, w którym puściłam wodę tuż po zamknięciu się w łazience. Zdążyła się nagrzać, dlatego gdy tylko poczułam na swoim ciele ciepło, uśmiechnęłam się szeroko i rozpoczęłam mycie włosów. Wyjątkowo kąpiel zajęła mi aż dwadzieścia minut. Otworzyłam szklane drzwiczki kabiny będąc owinięta ręcznikiem. Postawiłam stopy na podłodze, która pokryta była piaskowym gresem. Czując jej chłód szybko wskoczyłam na sporych rozmiarów biały dywanik znajdujący się w centralnym punkcie łazienki. Za poleceniem mężczyzny postanowiłam poszukać piżamy. Wysunęłam pierwszy z brzegu komplet, znajdujący się w szafce. Męski, czarny podkoszulek sięgał odrobinę za moją pupę, a górę spodni byłam w stanie umieścić w talii, mocno zaciskając sznurek. Nie zmieniało to jednak faktu, że były za długie i ze mnie spadały. Śmiejąc się sama z siebie wsunęłam t-shirt w kraciaste spodnie i postarałam się, aby ze mnie nie zleciały, poprzez zasupłanie sznurka. Nogawki podwinęłam nieco ponad kostkę. Wyglądałam jak typowy satyryk. Kilkukrotnie pokręciłam głową, którą obejmowałam palcami przez ręcznik. Nie miałam siły na suszenie włosów, dlatego po zsunięciu materiału i odwieszeniu go na stojak, pokręciłam jeszcze chwilę czupryną, aż włosy uznałam za względnie suche. Gdy wyszłam z łazienki, po półgodzinnym dochodzeniu do żywych dzięki gorącej wodzie, przy blacie nie dostrzegłam Eda. Światło w głównej przestrzeni, która podzielona była na kuchnię, jadalnię i salon, było wygaszone. Dawało tylko delikatną, pomarańczową poświatę. Przeszłam niepewnie do pomieszczenia, gdzie na kanapie rozłożył się Sheeran i zmieniał kanały w telewizji. Na szczęście postanowił ubrać piżamę.
- O Boże!
Krzyknął, nie mogąc powstrzymać śmiechu, gdy tylko ze zrezygnowaną miną stanęłam obok siedziska. Po kilkunastu sekundach głośnego rechotania z jego oczu zaczęły lecieć łzy. Nie potrafiłam się nie uśmiechnąć, nawet, jeśli to ja byłam obiektem pośmiewiska. Widok Rudego, który ledwie łapał oddech, był niezastąpiony. Zacisnęłam mocno usta, chcąc powstrzymywać jakiekolwiek oznaki radości, udając, iż jestem urażona.
- Proszę, zatrzymaj ją. Świetnie na tobie leży.
Opuściłam wzrok, po czym unosząc kąciki ust usiadłam po turecku z drugiej strony sofy.
- Dobrze, skończ. Wiem, że idealnie podkreśla moją talię i smukłość moich nóg. Zawstydzasz mnie tymi komplementami.
Machnęłam dłonią, uśmiechając się przy tym niepewnie. Zerknęłam w prawo, gdzie w kącie, tuż obok telewizora ustawiony był duży statyw na gitary. Policzyłam szybko wszystkie z nich. Podtrzymywał pięć gitar akustycznych, jedną elektryczną oraz jedną elektroakustyczną.
- Zagraj coś.
Rzuciłam bez namysłu. Odkąd tylko poznałam Eda, traktowałam go jako zwykłego kolesia, który jest po prostu chamskim Rudzielcem. Zupełnie zapomniałam, że przecież jest też cholernie utalentowanym muzykiem. Słysząc moje słowa Sheeran spojrzał na mnie z niedowierzaniem i wykrzywił usta w uśmiechu pełnym zaskoczenia.
- Przecież "straciłem Cię jako fankę"!
Widocznie starał się mnie zacytować, ale ja zupełnie nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy coś takiego powiedziałam. Postanowiłam z niego wyciągnąć dokładne okoliczności.
- Ja to powiedziałam?
Przygryzłam wargę wpatrując się nieustannie w jeden punkt i starając się skojarzyć sytuację, gdy wypowiadałam owe słowa.
- Tak. Kiedyś. W studio Jake'a.
Przytaknął, nie odrywając ode mnie wzroku. Dopiero wtedy przypomniałam sobie, jak bardzo mnie wtedy irytował. Przez głowę przemknęła mi myśl, iż życie potrafiło być zaskakujące. Nie tak dawno chciałam, żeby przy najbliższej okazji Eda rozjechał samochód, a teraz zapewne byłabym w stanie wskoczyć przed czyjąś maskę, jeśli to miałoby go uratować...
Gdy snułam dziwne przemyślenia, mężczyzna zdążył zgarnąć jedną ze starszych gitar i usiąść z powrotem. Tym razem skrzyżował nogi po turecku i odwrócił się twarzą w moją stronę. Siedzieliśmy na dwóch końcach sofy.
- Jakieś specjalne życzenie?
Zerknął na mnie, uśmiechając się łagodnie. Poczułam się dziwnie. Wydawał się być normalnym, uprzejmym facetem. Ciepłe spojrzenie, którym mnie zaskoczył, sprawiło, że powiedziałam coś głupiego.
- "Small Bump".
Moje serce zaczęło walić w nierównomiernym tempie. Czułam, że brakuje mi tchu. Nie wiedziałam, czy bardziej spowodowane było to strachem czy ekscytacją. Zauważyłam, iż Sheeran ciężko przełknął ślinę, układając palce na strunach, dlatego dodałam szybko.
- Okłamałam Cię. Wtedy... W moje urodziny.
Oderwał ręce od instrumentu i przykuł do mnie całkiem poważne spojrzenie. Nie miałam pojęcia, dlaczego zaczęłam temat.
- "Small Bump" było piosenką, dzięki której poznałam Twoją muzykę. Słuchałam tego, gdy... No wiesz.
Uśmiechnęłam się marszcząc brwi i trochę się martwiąc. Nie byłam pewna, jak zareaguje. Nie byłam pewna, jakie były okoliczności powstania tego utworu...
- Jesteś pewna, że chcesz usłyszeć tą piosenkę?
Moim zamiarem było radosne uśmiechnięcie się i odpowiedzenie z entuzjazmem, ale zamiast tego załamałam głos i zrobiłam coś dziwnego z mimiką mojej twarzy, co było zupełnym przeciwieństwem szczęścia.
- Jasne! Zawsze chciałam usłyszeć "Small Bump" na żywo!
Mimo mojego dziwnego zachowania, Sheeran spoglądając w dół, rozpoczął. Słysząc jego cichy, delikatny głos, zakryłam twarz dłońmi i oddychałam głęboko, uśmiechając się przy tym delikatnie. Wsłuchiwałam się w tekst. Poczułam, jak po moich rękach, kierując się w stronę łokci, spływały pojedyncze krople. Jak to możliwe, iż nawet nie poczułam, gdy wydobywały się w moich oczu? Nie chciałam odkrywać twarzy, gdyż musiałam wyglądać okropnie, a nie chciałam, aby Ed czuł się niezręcznie. Wciąż skupiałam się dokładnie na każde słowie. Wyśpiewywane wersy wbijały się coraz mocniej w moje serce. Starałam się zachowywać wszystkie emocje głęboko wewnątrz. Po kilku sekundach drugiej zwrotki nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym, panicznym śmiechem. Odkryłam całą zaczerwienioną twarz, która mokra była od łez. Ed rzucił mi gniewne spojrzenie i w momencie oderwał dłonie od gitary. Instrument wylądował gdzieś między nami, a mężczyzna nachylił się w moją stronę, objął jak najdelikatniej moją twarz, po czym ułożył ją na swoim ramieniu, przykładając delikatnie do policzka. Powodował, iż jeszcze bardziej chciałam płakać. Zawyłam rozpaczliwie, a Sheeran wplótł palce w moje włosy i szepnął mi do ucha.
- Spokojnie...

Gdy poczułam się pewniej, a słona ciecz zdążyła zaschnąć na moich ustach, oblizałam je szybko, po czym odsunęłam się od Eda. Nerwowo zaczesałam włosy za ucho i zaśmiałam się z zażenowaniem.
- To było głupie. Przepraszam.
Uśmiechnęłam się, czując, że moje oczy wciąż były szkliste. Mogłyby dać mi już spokój i przestać przynosić wstyd poprzez ciągłą produkcję łez!
- To było... ludzkie. Nie musisz udawać, że jesteś kimś więcej niż człowiekiem.
Pokręcił kilkukrotnie głową, zaciskając przy tym wargi i uśmiechając się lekko.
- Chyba chcę iść spać.
Wolałam unikać poważnych rozmów. Poza tym - była trzecia piętnaście. Miałam prawo być zmęczona.
- Odstąpiłbym Ci miejsce w sypialni, ale ta kanapa jest wygodniejsza. Przekonasz się.
Podeszłam do telewizora i odwróciłam się w stronę Eda, który rozłożył sofę i wyciągnął z niej pościel. Wyglądała na niesamowicie miękką i puszystą. Uśmiechnęłam się, gdy tylko wyobraziłam sobie, jak wygodnie będzie mi się spało. Gdy mężczyzna uporał się już z przygotowywaniem mi przestrzeni, odsunął nieco kołdrę i uśmiechając się szeroko, krzyknął.
- Wskakuj!
Podeszłam powoli i usiadłam na skraju.
- Dzięki.
Ospale przymknęłam powieki i przechyliłam ciężar ciała na bok. Nie miałam takiego zamiaru, ale zaczęłam odpływać, stopy mając wciąż ułożone na panelach. Poczułam, że Ed złapał za moje kostki i bez żadnej ostrożności rzucił je na kołdrę. Górna część mojego ciała ogrzewana była przez białe, miękkie nakrycie, a nogi wystawały, ale zupełnie nie zwracałam na to uwagi. Najzwyczajniej na świecie zajęłam się snem.
Gdy otworzyłam oczy, wokół było ciemno. Jedynie niewielkie światełko z kuchni starało się przebić przez mrok. Dzięki niemu byłam w stanie odczytać godzinę z zegara w jadalni. Uniosłam się na łokciach i zmrużyłam oczy.
- Czwarta trzydzieści? Serio?
Opadłam gwałtownie na poduszkę w której zatopiła się moja głowa. Odetchnęłam głęboko, czując, że będę miała problemy z ponownym zaśnięciem. Jak zwykle po nocnym przebudzeniu. Odwróciłam się w prawo, w stronę ściany. Przypomniał mi się moment, gdy zupełnie straciłam nad sobą kontrolę, a Ed ułożył zimne palce na mojej rozgrzanej twarzy. Nawet nie będąc tego świadomym, przyniósł jej ukojenie. Później podpierając ją o swój miękki podkoszulek oraz delikatny policzek, pomógł mi opanować wrzące emocje.
Ciężko oddychając opuściłam bose stopy na podłogę i wstałam powoli. Przeciągnęłam się, po czym starając się nie przekładać ciężaru ciała na pięty, ruszyłam w kierunku podłużnego korytarza. Minęłam drzwi do łazienki i zatrzymałam się, gdy ułożyłam dłoń na srebrnej klamce czarnych drzwi, znajdujących się na końcu przedpokoju. Uchyliłam je powoli. Na szczęście nie skrzypiały. Łóżko rozmiaru king size ustawione było przy ścianie po prawej stronie, okryte kilkoma puszystymi kołdrami oraz wieloma poduszkami. Podłoga obita była ciemnymi panelami. Idealnie pasowały do białego łóżka oraz szaro-grafitowych ścian. Naprzeciw wejścia do pomieszczenia znajdowały się trzy, duże, podłużne okna, sięgające od paneli aż po sufit. Na palcach podeszłam do ogromnego materaca, na którym rozłożył się Ed. Nachyliłam się, aby dokładniej przyglądnąć się jego twarzy.
- Ed? Śpisz?
Powiedziałam dość cicho, aby na wszelki wypadek go nie obudzić. Powtórzyłam moje pytania jeszcze kilkukrotnie, by mieć pewność, iż jest nieprzytomny. Usiadłam na brzegu łóżka i spojrzałam naprzeciw. Po prawej stronie znajdowały się drzwi, a po lewej ogromna, czarna szafa z przesuwnymi lustrami. Odwróciłam wzrok z powrotem w kierunku Sheerana.
- Dziękuję.
Zaczęłam szeptem, przypominając sobie, ile rzeczy wydarzyło się w ostatnim czasie.
- Dziękuję za... urodzinowe frytki.
Zaśmiałam się cicho, przypominając sobie moment, gdy byliśmy na siebie cholernie źli, ale mimo wszystko Ed postanowił postawić mi frytki, bo nie chciał zepsuć mi urodzin. Zupełnie mnie wtedy zaskoczył.
- Dziękuję za to, że przytuliłeś mnie, gdy przyjechałam na tą imprezę u Athiny... Szczerze mówiąc... nie mam pojęcia, dlaczego wtedy płakałam. Chyba z zazdrości. Głupota.
Przyglądałam się sufitowi i wymawiałam na głos każdą myśl, która przychodziła mi do głowy. W środku nocy potrafiłam robić przedziwne rzeczy. Takie jak rozmowa ze śpiącym Sheeranem. Uśmiechałam się sama do siebie i kontynuowałam.
- Dziękuję za to, że spędziłeś u mnie w mieszkaniu cały swój dzień... I wysłuchałeś historii o pieprzonym balecie.
Pokręciłam przez chwilę głową, przygryzając mocno dolną wargę.
- I za ten tekst piosenki. Trzymam go w portfelu. Jak babcia zdjęcia wnuków...
Zmarszczyłam brwi uświadamiając sobie, że trzymanie tego skrawka papieru w kieszonce na drobniaki jest dość głupim pomysłem.
- W końcu dziękuję za wczorajszy wieczór. Wyciągnąłeś mnie z tego bajzlu, wziąłeś do pozerskiego klubu, przywaliłeś gościowi, który macał mnie po tyłku, po czym sam sprawiłeś, że tyłek ten został stłuczony.
Uśmiechnęłam się szeroko, przypominając sobie o ogromnym siniaku. Postanowiłam dodać jeszcze podziękowania za to, że pomógł mi się opanować po niezwykle poruszającym "Small Bump".
- I ostatecznie... Dzię...
Usłyszałam cichy, ochrypły śmiech. Rudy podniósł się na łokciach i uchylił oczy.
- Jeszcze raz powiesz "dziękuję", a wyrzucę Cię z tego mieszkania.
Otworzyłam szeroko oczy i czułam jak w mojej twarzy zbiera się gorąca krew. Bardziej zażenowana być nie mogłam. Ciężko było mi skojarzyć, co powinnam zrobić.
- Byłaś o mnie zazdrosna? U Athiny?
Zmarszczył brwi unosząc ku górze kącik ust. Po paru sekundach rozpromienił twarz w uśmiechu, a ja wciąż nie odrywałam od niego wzroku, czując się jak skończona idiotka. W dodatku z problemami psychicznymi.
- Właściwie nie o Ciebie, raczej...
Chciałam sprostować sprawę. Wiadomo, że moja zazdrość ograniczała się do pięknego domu. Sheeran przerwał mi i ujął mój podbródek palcem wskazującym oraz kciukiem. Jego dłoń była chłodna.
- Zamknij się. Nie psuj.
Powoli nachylił się w moją stronę i zatrzymał swoje wargi parę milimetrów przed moimi. Uśmiechnął się nieco szerzej i dodał.
- W końcu siedzisz cicho.
Poczułam na twarzy jego ciepły oddech, który był nieco przyspieszony. Czyżby się denerwował? Na pewno nie tak bardzo jak ja. Wszystkie kończyny odmówiły posłuszeństwa i postanowiły zdrętwieć. Gdy poczułam, iż nasze wargi delikatnie się zetknęły, uchyliłam usta i zamknęłam powieki. Ledwo panowałam nad motylkami, które ożyły gdzieś wewnątrz mnie. Uniosłam dłoń i bardzo delikatnie objęłam nią kark mężczyzny, ledwie dotykając opuszkami jego skóry. Kciukiem przesunęłam po żuchwie, zamykając usta na jego dolnej wardze. Poczułam, iż jego chłodna dłoń dotyka ostrożnie mojej talii. Uchyliłam powieki, wciąż spoglądając w dół. Gładziłam kciukiem jego podbródek, aż w końcu odważyłam się spojrzeć prosto w jego oczy. Nasze twarze oparte były czołami i siedzieliśmy w milczeniu. Mimo tego, iż w pokoju panował mrok, byłam w stanie dostrzec srebrzystoszare tęczówki. Na moją twarz wkradł się radosny uśmiech, który został odwzajemniony. Poczułam miękki pocałunek złożony w kąciku moich ust. Chciałam, aby choć na jeden dzień słońce postanowiło, iż nie musi wschodzić. Wystarczał mi srebrny blask kojących mą duszę oczu.

7 komentarzy:

  1. Oooooo mamciu! ^^
    Ogólnie, to czytam twojego bloga od początku, straaasznie Cię przepraszam, ze nie komentowałam, ale za każdym razem, gdy kończyłam czytanie pojawiało się pytanie: ale jak to? już koniec? czemu tak? dlaczego on jest taki? wait whaat? itp. itd.
    A teraz? O matko! Zakończenie jest takie... śliczne, no kurcze, końcówka tak ładnie napisana, nie ma póki co - i pewnie nie będzie, bo to nie w ich stylu - jakiejś takiej za dużej ilości słodyczy. Small Bump - niemalże się popłakałam. Niemalże, bo ja nigdy nie płaczę, jak coś czytam lub oglądam, ale historia Oli naprawdę chwyta za serce.
    No cóż, nie mogę się doczekać, co będzie dalej :) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział **
    MP

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak czytam tak piękne komentarze to aż chce mi się pisać bez przerwy i dodawać rozdziały coraz częściej... :) Bardzo dziękuję za miłe słowa i niesamowicie się cieszę, że podoba Ci się to opowiadanie. Zadbam o to, aby kolejne rozdziały wciąż zaskakiwały, ale i znajdę w nich miejsce na coś ŁADNEGO. Jak ta śliczna końcówka. Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam całego bloga w 2 godziny. Bardzo wciąga, jest super. Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak szybko ten rozdział! Niesamowite! Niezmiernie dziękuję za zaspokojenie mojego głodu literackiego. Wszystkie wydarzenia nabrały takiego obrotu, jakiego bym się nie spodziewała. Oczywiście nie piszę tego w negatywnym sensie. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona! Czekam tylko na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę pisz częściej, to ff jest cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje ulubione ff! Kiedy kolejny rozdział? Nie każ nam długo czekać: )

    OdpowiedzUsuń