Osiągnęłam efekt jaki chciałam. Sheeran siedział cicho, oderwał ode mnie wzrok i nie doczekał się wybuchu histerii. To było zadowalające. Nie byłam jednak pewna, czy zrozumiałam wypowiedziane przed momentem słowa. Tym razem oprócz słownego znokautowania Rudego, przywaliłam sama sobie.
- To zauroczenie. Przejdzie ci, spokojnie.
Uśmiechnął się nieśmiało, spoglądając w dół. Przełknął ślinę tak głośno, że równie dobrze mógłby krzyknąć. Przerwałam ciszę.
- Zauroczenie... ? Chciałabym.
Odchrząknęłam, czując się swobodniej. Mimo tego, że nie rzucił się na mnie, wyznając miłość w możliwe najpiękniejszy sposób, powiedzenie prawdy dało mi upragniony spokój. Siedząc w odległości dwóch metrów od tego wspaniałego mężczyzny, wciąż miałam ochotę z nim rozmawiać. Nie czułam zażenowania. Może powinnam? Powiedzieć komuś, że się go kocha, gdy ta osoba ma cię totalnie w dupie? Nie brzmi najlepiej. Sheeran jednak był kimś wyjątkowym. Przede wszystkim uważałam go za świetnego kumpla. To się nie zmieniło. Nawet, jeśli on miał mnie za idiotkę.
- Miłość to poważne uczucie. Teraz wydaje ci się, że chcesz być ze mną do końca życia, ale pewnego dnia obudzisz się i... uświadomisz sobie coś, co całkowicie cię odmieni. Dopiero wtedy poczujesz się wspaniale. Tak działa zauroczenie.
Mimowolnie uniosłam kącik ust, spoglądając na jego twarz. Wyglądał na osobę, która miała za sobą podobne doświadczenie.
- Uświadomiłeś sobie coś, co cię odmieniło? Byłeś zauroczony?
Zapytałam z czystej ciekawości. Zaintrygował mnie.
- Do niedawna.
Tym razem jego wzrok utkwił na mojej twarzy. Dlaczego spojrzał mi w oczy wypowiadając te słowa? Te cholerne słowa... Zaśmiałam się, już wiedząc, że byłam durnym zauroczeniem Sheerana.
- Poczułem się wspaniale, gdy dotarło do mnie, że nie kocham Alice. Nigdy jej nie kochałem.
Uniosłam jedną brew, otwierając przy tym szerzej oczy. Mogłabym przysiąc, że moja głowa eksplodowała. Z minuty na minutę czułam się coraz dziwniej.
- Ale przed chwilą mówiłeś, że ją kochasz. Co jest z tobą nie tak?!
Niestety stawałam się coraz bardziej nerwowa. Chciałam nad tym zapanować, ale nie byłam w stanie. Dlaczego Ed cały czas mówił szyfrem? Czy nie mógł być tak szczery jak ja? Nie mógł powiedzieć wszystkiego wprost?
- Wiem, co powiedziałem...
Odchrząknął, a jego twarz zalała gorąca krew. Odwrócił się, udając, że układa przedmioty na blacie. Nie chciał, abym zobaczyła, że się zawstydził.
- Muszę się zbierać, wyjdź proszę.
Podparł się o krawędź szafki kuchennej, nie będąc w stanie spojrzeć mi w twarz. Miałam dość unikania tematu. Zeszłam z wysokiego krzesła, a następnie pod wpływem nerwów podeszłam do mężczyzny i szturchnęłam jego ramię. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, zaczął.
- Ola, po co mam się starać, skoro nigdy nie będę jak on! Nie będę twoją pierwszą miłością, ojcem najukochańszego dziecka, które nie miało okazji zobaczyć tego świata, szarmanckim studentem medycyny, zapatrzonym w ciebie chłopcem... nigdy nie będę Dominikiem.
Wypowiadając te słowa z wyraźnym obrzydzeniem, prawie wyrywał sobie włosy z głowy. Stałam, nie będąc w stanie zapanować nad niczym wokół. Potrafił mnie zaskoczyć. Na tym znał się najlepiej.
- Chciałem się z tobą umówić, ale... nie jestem Dominikiem. Sama mi o tym przypomniałaś. Kochasz go i nie zaprzeczaj.
Wzruszył ramionami, gdy jego oczy stały się szkliste. Założyłam ręce na wysokości klatki piersiowej. Przygryzłam wargę, przypominając sobie moment, gdy zaproponował mi wspólne wyjście. Nigdy nie powiedziałabym mu prosto w oczy, że nie jest taki, jak Dominik, gdybym wiedziała jak bardzo zmieni to jego podejście. Powinnam coś odpowiedzieć, ale nie byłam w stanie. Nie mogłam sobie wybaczyć własnych słów. Wybrzmiewały teraz w mojej głowie, powtarzając się echem. Po dłuższej chwili ciszy, w końcu wykrztusiłam cicho.
- Czasami jesteśmy tak zajęci tęsknotą za ludźmi, że nie dostrzegamy, iż tak naprawdę tęsknimy za cierpieniem...
Pierwszy raz od bardzo dawna uniosłam prawą dłoń, a końcówkę palca wskazującego włożyłam do buzi. Zaczęłam nerwowo obgryzać skórki. Oduczyłam się tego będąc w gimnazjum. Dlaczego ten durny nawyk tak niespodziewanie powrócił?
- Co?
Szepnął, marszcząc brwi i wyglądając na zszokowanego. Zapewne myślał, że pomyliłam słowa, albo nie dosłyszał.
- Czyli mówisz, że nigdy nie będziesz Dominikiem...
Zaczęłam mówić, nie przejmując się tym, że oczekiwał wyjaśnień poprzedniej wypowiedzi. Odwróciłam się tak, aby stanąć tuż przed Sheeranem. Chciałam dokładnie widzieć jego źrenice, bo ponoć oczy przekazywały nam więcej informacji niż same słowa.
- A czy wyglądam, jakbym miał się nim stać? Jestem tylko głupim, rudym muzykiem.
Miał mnie za idiotkę. Niczego nie rozumiał.
- Obiecujesz? Obiecujesz, że nigdy nie będziesz Dominikiem? Nigdy nie będziesz zmuszał mnie do nauki, nie będziesz słuchał moich rodziców na każdym kroku, nie prześpisz się z moją znajomą i nie będziesz pozwalał mi na to, abym udawała, że nic się nie stało... ?
Stojąc kilkanaście centymetrów naprzeciw mnie, analizował w głowie wszystkie informacje. Ja z resztą też. Po chwili uśmiechnęłam się szeroko, czując, że nadszedł moment, gdy uświadomiłam sobie coś, co całkowicie mnie odmieniło. Dopiero wtedy poczułam się wspaniale. Tak działało zauroczenie. Zauroczenie Dominikiem.
- Jestem tylko głupim, rudym muzykiem.
Powtórzył się, ale tym razem jego spojrzenie stało się znacznie łagodniejsze. Roztrzepane, bardziej miodowe niż miedziane, włosy, opadały mu niedbale na czoło. Uniósł kąciki ust bardzo powoli, resztę twarzy pozostawiając bez ruchu. Po kilku sekundach zmarszczył delikatnie brwi, jakby uważał, że to co właśnie się wydarzyło było głupotą. Było. Cała ta sytuacja była głupia, a my, jakby to powiedziała Nina, byliśmy dziwni. Chyba dlatego, w tamtym momencie, moje życie ułożyło się w idealną, spójną całość.
- Głupi, rudy muzyku... zaprosisz mnie na randkę?
Pokręcił głową w przeczącym geście, unosząc prawą dłoń. Przyłożył ją do twarzy, nie potrafiąc powstrzymać uśmiechu. Przejechał kciukiem po swoim policzku, resztą palców przysłaniając usta.
- No nie wiem. Przecież nie jesteś Dominikiem.
Wykrzywiłam usta w zawadiackim uśmiechu, odchylając głowę do tyłu. Długie włosy spływały po moich plecach. Szybko jednak wróciłam spojrzeniem do Eda, który nie przestawał mi się przyglądać.
- Może i jestem tylko Olą, ale... będzie warto.
Zrobiłam krok w jego stronę, co sprawiło, że teraz dzieliły nas nikłe centymetry. Słyszałam przyspieszone bicie jego serca. Dzięki temu stałam się jeszcze bardziej podekscytowana. Uchyliłam usta, oczy pozostawiając szeroko otwarte. Zawahałam się, zanim coś powiedziałam.
- Bardzo lubię twoje oczy.
Jeszcze chwilę stałam bez ruchu, zahipnotyzowana jego spojrzeniem. Finalnie jednak odwróciłam głowę, z zawstydzeniem unosząc kącik ust. Nadszedł czas, abym wyszła. Musiałam trochę ochłonąć i przeanalizować całą rozmowę, do której dopiero co doszło. Zapinając kurtkę, kierowałam się w stronę wyjścia.
- Sulewski! Chyba zapomniałaś telefonu!
Usłyszałam, stojąc w korytarzu prowadzącym do drzwi wejściowych. Przewróciłam teatralnie oczami, odpowiadając głośno.
- Nie tym razem!
Zanim wyszłam, dodałam jeszcze.
- Ale wiesz gdzie mnie szukać, gdybyś kiedyś zapomniał...
Usłyszałam jego cichy śmiech dobiegający z kuchni, co jeszcze bardziej poprawiło mi humor.
~*~
Kolejny króciak. Następne będą pojawiać się już w standardowej, długiej formie. Po prostu chwila opisana w tych dwóch, niewielkich częściach jest dość ważna w życiu Oli i Eda. Chyba.
Bardzo lubię zaskakiwać (co wiecie) i mogłabym teraz zabić Olę spadającym żyrandolem albo skazać Eda na śmierć w palącym się samochodzie, ale... czasami musi być miło. Niech będzie miło. :)
Kocham Was bardzo za to, że czytacie i przeżywacie historię tej dwójki.
Też przeżywam.
I też im kibicuję xx
odkopałam w końcu moje ukochane ff i nadrobilam wszystkie rozdzialy ❤❤❤ genialne, przeżywam wszystko jakby to sie na prawde działo 💘 jestem głupia
OdpowiedzUsuńgorąco oczekuje następnego
Bardzo mi miło i ciepło na sercu dzięki takim komentarzom ❤️
UsuńTeż mam bujną wyobraźnię i bardzo przeżywam tą historię. Ale taka wyobraźnia to nic złego. To wręcz atut ❤️😘💕
Awwww, nareszcie! Oby było teraz dobrze, ale też nie zapominaj o tych świetnych zwrotach akcji :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, xx
Zwroty akcji są u mnie obowiązkowe! Kilkanaście, których użyje w przyszłości, mam juz w planie od ponad roku. Czasami rozdziały wymyślam ze sporym wyprzedzeniem. Pozdrawiam i dziękuję za czytanie 😊 x
UsuńCudowna historia! Dopiero co odkryłam tego bloga i przeczytałam wszystkie 39 rozdziałów w mniej więcej 1 wieczór i 1 dzień. Nie mogłam się oderwać od komputera! Masz niesamowity talent, dziękuję Ci że wykorzystujesz go by uszczęśliwiać ludzi. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy tej dwójki. Proszę dodaj następny rozdział jak najszybciej. <3 PS Wprawiłaś mnie w bardzo Edowy nastrój (dziś w nocy śnił mi się rudzielec) ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie wyobrażasz sobie, jak mi miło po przeczytaniu takiego komentarza! <3 Cieszę się, że aż tak pochłonęła Cię ta historia. Ed i Ola często wskakują mi do głowy i nie chcą wyjść ani na chwilę przez dobrych kilka dni... To jednak sprawia, że mam jakieś pomysły na ciąg dalszy Love with ginger hair! :) Mam nadzieję, że zostaniesz z moim blogiem do końca, czyli do rozdziału pięćdziesiątego. Pozdrawiam! :*
UsuńKiedy rozdział?:(
OdpowiedzUsuńCały czas nad nim pracuję. Musi być dobry. ;)
UsuńDo tej pory czytałam na wattpadzie, ale jak już to znalazłam tutaj, to chyba się przerzucę na bloggera. Tak jakoś estetyczniej wygląda i lepiej się czyta. Wiem, komentarz zupełnie nie do rozdziału, ale ćśś... Mogę go skomplementować. Nie mogłam się oderwać do trzeciej nad ranem, a musiałam to zrobić, ponieważ zobaczyłam zmorę czytelników. "Jesteś na końcu opowieści".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Wielicka ;)
PS
UsuńNowy wygląd jest genialny ♥ To zdjęcie!