Gdy tylko usłyszałam trzask drzwi, moje myśli zaczęły szlochać i rozpaczać. Dlaczego życie aż tak się na mnie mściło i pozostawiało mnie sam na sam z wrednym rudzielcem? Za jakie grzechy spotkała mnie aż taka kara?! Sheeran siedział sztywno na kanapie i nie odrywał wzroku od telewizora, w którym wciąż leciała komedia romantyczna "Crazy, Stupid, Love". Mimo tego, iż starał się stworzyć złudzenie z zainteresowaniem oglądającego film, widziałam, że tak naprawdę był zamyślony i w ogóle nie skupiał się na akcji pomiędzy Ryan' em Gosling' iem a Emmą Stone. Hamowałam jednak słowa, gdyż cokolwiek bym powiedziała, wpłynęłoby na niekorzyść sytuacji. Po naszych przejściach, a konkretnie tym jednym incydencie, każdy oddech wzięty w jego obecności był przerażający i pełen obaw. Zastanawiało mnie, które z nas powinno być bardziej zawstydzone swoim zachowaniem. On, nieoczekiwanie całujący mnie na korytarzu, czy też ja - odwzajemniająca pocałunki, po czym obojętna całej sytuacji. Raczej on. Chyba.
- Jestem głodny, zamówię pizzę. Jaką chcesz?
Czyżby Ed Sheeran odzyskał głos i postanowił z niego skorzystać?
- Nie jem pizzy. Ty też nie powinieneś...
Nie mogłam się powstrzymać. Oczywiście było to bezczelne z mojej strony i zupełnie nie na miejscu, ale irytacja, która narastała we mnie od chwili pocałunku, po prostu musiała już eksplodować.
- Co masz na myśli? Nie jestem grubasem.
Uniósł jedną brew i zwrócił wzrok w moim kierunku. Nie wyglądał na wyjątkowo zaskoczonego moją odpowiedzią. Czyżby nieuprzejme zachowanie z mojej strony było takim, jakiego oczekiwał?
- Polemizowałabym...
Odpowiedziałam półgłosem i wypuściłam z siebie powietrze. Dogryzanie ludziom było czymś w rodzaju mojej pasji.
- Mam nie jeść pizzy, bo Ty tak mówisz?! W takim razie co powinienem jeść?
Moja szczerość poczuła się niesamowicie pewna siebie.
- Najlepiej nic...
Zlustrowałam wzorkiem jego ciało z grymasem na twarzy, a następnie dodałam dość szybko.
- Ale skoro musisz, to choćby pierogi.
Ponownie powróciłam wzrokiem na ekran telewizora i palcami, które oparte były o podłokietnik, zaczęłam wybijać rytm.
- Nienawidzę tych klusek z farszem...
Odpowiedział cicho, przyjmując arogancki ton, po czym zaczął wykręcać na telefonie numer. Zapewne po rozmowie ze mną tym bardziej chciał zamówić pizzę. Jego odpowiedź jednak bardzo mnie zirytowała. Gdyby powiedział to Jake, pewnie zupełnie zignorowałabym jego słowa, ale Ed nie miał prawa obrażać mojej ulubionej potrawy. Nie ta ruda wywłoka.
- To nie są kluski z farszem, idioto!
Krzyknęłam, zupełnie go tym zaskakując. Z wrażenia upuścił telefon, a ten wylądował na miękkim, futrzanym dywanie. Powędrowałam wzorkiem za iPhonem, który leżał spokojnie na podłodze, a następnie ponownie spojrzałam w oczy Sheerana i powiedziałam nieco spokojniej.
- Chodź, czas zrobić zakupy.
Wstałam z kanapy, a następnie przeczesując włosy skierowałam swe kroki w kierunku ciemnego korytarza, na którego końcu znajdowały się drzwi wejściowe. Ed wciąż jednak siedział na swoim miejscu i ani drgnął. Przewróciłam oczami, czując irytację z powodu jego reakcji, a konkretnie jej braku. Mocno stąpając po podłożu przeszłam przez salon i oparłam się o tył sofy, stojąc odwrócona plecami do rudego.
- Chodź!
Krzyknęłam, gdyż zachowywał się jak małe, zbuntowane dziecko.
- Nie! Jesteś wpieprzającą, głupią francą! Nie mam zamiaru nigdzie z Tobą iść!
Jego nagły wybuch złości niesamowicie mnie zaskoczył, dlatego na widok intensywnie pracującej mimiki Eda oraz nadzwyczajnie agresywnej gestykulacji, zastygłam. Nie trwało to jednak zbyt długo, gdyż po niespełna kilku sekundach wstałam na proste nogi i poczułam w sobie mocniejszą falę przypływającej irytacji i agresji.
- Rusz to tłuste dupsko z kanapy i się ubierz! Ile Ty masz lat?!
Odpowiedział, wchodząc mi w słowo.
- Dwadzieścia dwa! I w przeciwieństwie do Ciebie - nie mam zamiaru robić z siebie desperata po czterdziestce! Zamawiam pizzę czy Ci się to podoba czy nie! I gówno mnie obchodzi Twoje zdanie!
Następnie, jak gdyby nigdy nic, powrócił do seansu. Nie było już sensu mu odpowiadać, gdyż zapewne po wybuchu wszystkich gotujących się we mnie emocji nie wyszedłby z tej rozmowy cało.
Szybko wybiegłam z mieszkania i trzasnęłam za sobą drzwiami, gdyż uwielbiałam robić sceny wyglądające iście teatralnie. Truchtając na palcach zbiegłam po schodach i opuściłam budynek, nieustannie marszcząc brwi, a nawet nad tym nie panując. Gdy tylko postawiłam kilka stabilnych kroków, na zaskakująco czystym chodniku, występującym zapewne tylko w tej dzielnicy, w mojej głowie rozpoczął się, kolejny już tego dnia, monolog. Skąd w Sheeranie wzięło się tyle złości? Przecież byłam całkiem miła. Starałam się utrzymać przyjemną i koleżeńską atmosferę, by po prostu zapomnieć o pocałunku, który dla obojga był niezręczny. No tak, znów wmawiałam sobie kłamstwa. Oczywiście doskonale wiedziałam dlaczego zaatakował mnie swoimi słowami. Byłam prawdopodobnie najpaskudniejszym charakterem z jakim zetknął się w życiu. Dla samej siebie również byłam najpaskudniejszym charakterem, z jakim kiedykolwiek się spotkałam. Spacerowałam w bardzo szybkim tempie, gdyż wciąż nad moim ciałem panowały negatywne emocje. Czy w ogóle udawałam się w dobrym kierunku? Czy gdzieś w tamtej okolicy znajdował się sklep?
- Gdzie Ty idziesz, idiotko?!
O dziwo od razu zareagowałam na końcówkę "idiotko". Przypadek? Odwróciłam się przez ramię i zauważyłam biegnącego w moją stronę, zakapturzonego mężczyznę. Miał na sobie ciemne jeansy, brudne, czarne trampki oraz zieloną, spraną bluzę. Na jego widok przełknęłam z trudem ślinę, a następnie założyłam ręce. Moja twarz przybrała ten świetny wyraz, który miał mówić "odejdź, zanim zabiję Cię laserami z moich oczu". Nie królował on jednak zbyt długo, gdyż już po krótkiej chwili wybuchnęłam śmiechem, który przerodził się w szeroki uśmiech. No nie, znów przegrałam z moim uporczywym odruchem szczerzenia zębów, nawet bez okazji. Sheeran uniósł jedną brew widząc mój dziwaczny uśmiech, który zapewne nie wyglądał zbyt pięknie, lecz mimo to dostrzegłam na jego twarzy pewne przebłyski radości, a nawet delikatnie drgnięcie kącika ust.
- Jak to gdzie? Mówiłam Ci, że do sklepu.
Ciężko było wydusić z siebie dwa, proste zdania, gdy cały czas ujawniał się ten paskudny śmiech.
- Paliłaś coś? Zioło?
Spytał szeptem, z pełną powagą. Wyglądał wręcz na nieco zmartwionego.
- Przepraszam, nie umiem się nie śmiać. Daj mi chwilę.
Odwróciłam się, po czym wybuchnęłam głośnym, nieoczekiwanym śmiechem. Przypominał on wręcz krzyk, co musiało wyglądać przerażająco. Mniej więcej minutę zajęło mi wyładowywanie emocji w taki a nie inny sposób. Gdy czułam już, iż mój brzuch nie wytrzyma dłużej uporczywego śmiechu, a policzki eksplodują od nieznikającego z twarzy uśmiechu, z moich oczu po policzkach poleciało kilka łez. Był to efekt przypomnienia sobie o dość ostrych słowach rudzielca. Otarłam je dwoma ruchami dłoni, a następnie odwróciłam się ponownie do Sheerana, delikatnie unosząc kąciki ust ku górze.
- Chodźmy. W tamtą stronę?
Spytałam pewnym, donośnym głosem, a Ed mruknął, wciąż zastanawiając się nad moim specyficznym zachowaniem.
- Tak...
Zakupy nie potrwały zbyt długo, gdyż wybraliśmy jedynie kilka rzeczy, które moglibyśmy wykorzystać w kuchni. No dobrze, ja wybrałam. Postanowiłam, iż ze względu na miłość Eda do pizzy, zrobię pizzę w domu. Byłaby o wiele zdrowsza i przynajmniej mogłabym pokazać Sheeranowi, że jedzenie to nie tylko fast food.
Rozpakowałam siatkę, w której znajdowały się wszystkie produkty i po dokładnym wymyciu rąk, wzięłam się za gotowanie. Sheeran usiadł na blacie kuchennym i bez słowa przyglądał się uważnie każdemu mojemu ruchowi, jakby co najmniej przyszedł na lekcję robienia pizzy. Co dziwne, wyglądał na zainteresowanego. Cieszyłam się, iż chociaż jedną osobę obchodziły moje zdolności kulinarne. O ile w ogóle takie posiadałam.
Po pokrojeniu równo wszystkich dodatków, zwróciłam się do rudzielca z zupełną obojętnością.
- Puść muzykę, skoro i tak nie masz zamiaru się odzywać...
Mówiąc to zabrałam się za mieszanie składników, z których miałam wyrobić ciasto. Sheeran posłusznie zeskoczył z blatu i podszedł do odtwarzacza. Włożył do środka jakąś płytę, po czym zgarnął pilota i wrócił z powrotem do kuchni. W głośnikach zabrzmiało bardzo głośno "I Need Your Love", Ellie Goulding. Słysząc piosenkę uśmiechnęłam się sama do siebie, a następnie zaczęłam ugniatać do rytmu ciasto. Dobrze, że chociaż na muzyce się znał. Gdy tylko rozpoczął się refren, zaczęłam pomrukiwać pod nosem, gdyż przy tak żywiołowym kawałku ciężko było się powstrzymać. Zerknęłam kątem oka na Eda, święcie przekonana, że on również śpiewa. Jednak mój towarzysz wciąż patrzył mi na dłonie i obserwował dokładnie moje ruchy. Jego ciało nie okazywało nawet najmniejszej reakcji na głośną, rytmiczną muzykę.
- Dlaczego nie śpiewasz?
Spytałam, by w jakikolwiek sposób zacząć rozmowę. A poza tym - ciekawa byłam jaką znajdzie sobie wymówkę.
- Uwierz mi, że całkiem sporo się jeszcze naśpiewam w życiu...
- Nie wątpię, ale powinieneś też śpiewać dla swojej przyjemności. Tak jak ja. I miliardy innych ludzi na świecie.
Wzdrygnęłam lekko ramionami, zupełnie nie rozumiejąc jego bezsensownej odpowiedzi. Jednak wciąż skupiałam się głównie na wygładzeniu ciasta, gdyż musiałam zabłysnąć w jego oczach jako dobra kucharka. Pozostawił moją wypowiedź bez komentarza. Wrócił do swojego poprzedniego zajęcia, a właściwie ani na chwilę go nie przerywał. Siedział bez ruchu na blacie i mierzył wzorkiem każdą kolejną wykonywaną przeze mnie czynność. Postanowiłam skupić się na pracy i nie zwracać na niego uwagi. Rozprasowałam wałkiem ciasto, które ukształtowało się w równe, duże koło. Na refrenie piosenki Ed zaczął niespodziewanie głośno śpiewać, wręcz krzyczeć. Słysząc jego donośny głos na słowach "I Need Your Love", odskoczyłam i obsypałam część ubrania mąką. Widok drącego się Sheerana był całkiem przyjemny, dlatego uśmiechnęłam się widząc jego radość i dołączyłam do niego. Również zaczęłam śpiewać, a raczej krzyczeć i w sposób iście artystyczny układałam składniki na pizzy, rzucając nimi do rytmu muzyki.
Wraz z zakończeniem piosenki, włożyłam pizzę do piekarnika, a następnie uśmiechnęłam się szeroko do Sheerana, gdyż oboje skończyliśmy śpiewać. Mężczyzna odwzajemnił mój uśmiech, a następnie słysząc wstęp do "Burn" uśmiechnął się szerzej i wskazał mi palcem, kiedy mam zacząć śpiewać pierwszą zwrotkę. Ściskając w dłoni brudny wałek imitujący mikrofon, wczuwałam się w śpiew podczas początku, a Sheeran po chwili dołączył do mnie, biorąc do ręki butelkę oleju. Oboje niesamowicie przeżywaliśmy utwór Ellie, tańcząc przy tym dziwacznie po całej kuchni, w której wszędzie znajdowała się rozsypana mąka. W pewnym momencie poczułam ohydny smród. Zatrzymałam się na moment, bardzo szybko oddychając, gdyż kuchenny koncert potrafił być naprawdę męczący. Niuchałam przez chwilę dziwny zapach, a następnie otworzyłam gwałtownie piekarnik, z którego momentalnie wydostały się kłęby dymu.
- And we gonna let it burn...
Ed zaśpiewał na widok w połowie czarnej pizzy, która przypominała raczej węgiel niżeli potrawę. Następnie zaczął się głośno śmiać i spojrzał na mnie, oczekując takiej samej reakcji. Ja jednak ze smutkiem i wręcz łzami w oczach patrzyłam jak moje danie dopala się na blasze w piekarniku. Nie chodziło nawet o samo jedzenie. Po prostu w oczach Eda wyszłam na łajzę, która wielce się chwali, a nawet nie umie wyciągnąć o czasie pizzy z piekarnika. Na widok mojego rozczarowania, Sheeran podszedł i ze współczuciem objął mnie ramieniem, wpatrując się w okrągły kawał węgla.
- Nie wygląda tak źle.
Uśmiechnął się delikatnie, a następnie cmoknął mnie w policzek, wciąż mając uniesione kąciki ust ku górze. Zdziwiona spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się niepewnie, gdyż jego zachowanie zupełnie mnie zaskoczyło. Rudzielec chyba wyczuł mój strach i szybko ściągnął rękę z mojego ramienia, a następnie dla złagodzenia atmosfery uśmiechnął się wstydliwie.
~ * ~
5 000 wyświetleń bloga! Dziękuję Wam, to bardzo miłe mieć takich niecierpliwych i chętnych do lektury czytelników! Pozdrawiam gorąco.
Suenesica
Przez Ciebie znowu będę się śmiała przez pół nocy xD jej, czyli nie tylko ja kocham "kluski z farszem" :') giń, Sheeran :D no ja Cię po prostu uwielbiam, kobieto :3
OdpowiedzUsuńTyle emocji w jednym rozdziale. Urocza końcówka :3 @SeeULaterBabexx
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! Kurcze uświadomiłam sobie że ma bardzo podobny charakter do Olki ;D A nasz kochany rudzielec nooo www ^^ Wielbię cię dziewczyno za tego bloga <3
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!! Sheeran ty podrywaczu ^-^ Cudowne ♥ HAha Alex. :DD Nawet nie wiesz ile radości sprawiasz mi dodając rozdziały :DD Jesteś Kochana <33 Życzę weny <3
OdpowiedzUsuńO jejku <3
OdpowiedzUsuńJaka słodka końcówka <3
Hhahahahah kluski z farszem :)
Mam nadzieje, że Jake tej piknej atmosfery za przeproszeniem nie zjebie xd.
Pani trzecia.
O mój Boże... skończ z tym Jakem i pociągnij już wątek z Edem! To było takie słodkie...Tylko moze lepiej nie rób trójkącika, bo Ola po prostu z tych nerwów by jakiegoś zawału dostała
OdpowiedzUsuńCzekam z nieeecieeerpliwością na kolejny rozdział!!!!