sobota, 24 maja 2014

Rozdział XVI

Ed przyglądał mi się uważnie, zachowując się, jak gdyby pytanie w ogóle nie zostało wypowiedziane. Swój pusty i pozbawiony wszelkich emocji wzrok wbijał w moje, z każdą sekundą coraz bardziej, rozproszone oczy. Chwile zupełnej ciszy należały do tych najbardziej stresujących. Nie wiedziałam, czy powinnam była się już odezwać, czy też wciąż wpatrywać się prosto w szare tęczówki. Czułam się jak podczas wyzwania - kto zaśmieje się pierwszy?
- Nie mogę udzielić Ci poważnej odpowiedzi, gdy trzymasz mrożony groszek z marchewką na mojej kostce, a nos zatkany masz czarną spinką. Zapewne tą, która cały dzień podtrzymywała Ci grzywkę podczas kursów...
Po wypowiedzeniu dwóch zdań na jednym oddechu, wpuścił dużą dawkę powietrza w swoje płuca, a następnie opuścił wzrok. Udawał, że nagle przypomniał sobie o poprawieniu źle ułożonej kieszeni bluzy. Próbował uniknąć mego spojrzenia, co wskazywało na to, iż wygrałam pojedynek. Niestety zarazem przegrałam kolejną bitwę - bitwę o uzyskanie szczerej odpowiedzi. Jednak jako zawzięta wojowniczka postawiłam na swoje i walczyłam o konkretną odpowiedź. Szybko rozluźniłam nos z objęć zaciśniętego kawałka plastiku i odpowiedziałam.
- Muszę schłodzić kostkę, będzie mniej bolało.
A przynajmniej tak mi się wydawało. W sumie rzeczy nawet nie wiedziałam w jakim celu noga obłożona była mrożonymi jarzynami.
- Czyli pytasz dlaczego Cię pocałowałem...
Gratulacje! Zrozumiałeś pytanie! Dziesięć punktów dla Gryffindoru!
- Tak.
Nie wiedzieć dlaczego, zaczęły mi się pocić ręce. Czyżby ta niewiedza mnie stresowała? A może bardziej stresowało mnie to, iż za chwile miałam usłyszeć wytłumaczenie?
Zamiast jakichkolwiek słów, usłyszałam wyłącznie charakterystyczny odgłos towarzyszący drapaniu się po głowie. Aby ponaglić Sheeran' a, gdyż zżerała mnie ciekawość, odchrząknęłam głośno i wpatrywałam się nieustannie w jego szare, zamyślone oczy.
- Byłem pijany.
Po usłyszeniu krótkiej odpowiedzi, marszczyłam nieustannie brwi wciąż przyglądając się twarzy Rudzielca. Nie wiedzieć dlaczego, wciąż czekałam na dalszą część wypowiedzi. Czyżbym żądała czegoś więcej? Czyżbym sądziła, iż ma mi coś jeszcze do powiedzenia? Oj, Olu... Przecież dobrze wiesz, że gościu po prostu przesadził z alkoholem i trochę narozrabiał. Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele...
Ed widząc moją minę uśmiechnął się delikatnie, nie odrywając spojrzenia od mojego komicznego wyrazu twarzy. Zapewne musiałam wyglądać zabawnie, gdy siedziałam bez ruchu oczekując odpowiedzi, która przecież już padła.
- Przestaniesz? Nie lubię kontaktu wzrokowego.
Zaśmiał się, ukazując przy tym szereg białych zębów, a następnie podparł głowę na ręce i odwrócił wzrok. Czyli cwaniaczek Sheeran czasami czuł się zawstydzony. Chociaż tyle było w nim z człowieka.
- Nie przestanę. Nie całuje się tak ludzi! To... niegrzeczne!
I bardzo podniecające. Przyznaj Olu.
- Przepraszam... ? Mówię Ci, byłem pijany.
Znów ta sama odpowiedź, która w żaden sposób nie była satysfakcjonująca. A co jeśli naprawdę był pijany? "Oczywiście, że był. Jakiej odpowiedzi oczekujesz, idiotko?!". Moja psychika rozbiła dwa obozy. Jeden dopuszczał scenariusz, gdzie Ed całował mnie, gdyż pożądał mojej osoby od kiedy tylko ujrzał ją na backstage' u. Drugi obóz stał po stronie upojonego alkoholem Sheeran' a. Wciąż toczyłam w myślach pojedynki pomiędzy obiema grupami, co doprowadzało mnie do istnego szału. W nerwach podniosłam mrożonkę do góry, a następnie przygniotłam nią mocno stopę Rudego.
- To było straszne! Jak mogłeś coś takiego zrobić?!
Nie byłam do końca pewna, czy w tamtym momencie pytałam o sam pocałunek, czy też o, moim zdaniem, źle udzieloną odpowiedź dotyczącą go. Mimo całej nienawiści do jego osoby, wolałabym, aby niespodziewane rzucenie się na mnie w korytarzu było wywołane przez nagły przypływ uczuć. Miałabym wtedy nieosiągalną kontrolę. Mogłabym panować nad nim i zarządzać jego działaniami według własnych preferencji. Marzenie.
Prawdopodobnie, podczas moich głębszych przemyśleń, po policzku spłynęła mi drobna łza. Skąd wzięła się w moim oku? Nie odczuwałam smutku. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Dlaczego płaczesz? Przepraszam Cię, nie chciałem zrobić Ci krzywdy.
Jakiej krzywdy? Człowieku, panuj nad słowami. Przecież mnie nie zgwałciłeś, wręcz całowałeś całkiem nieźle. Po prostu to ja nie zrobiłam krzywdy Tobie. Tylko przez to na moim podbródku świeci teraz maleńka łezka.
- Nie zrobiłeś mi krzywdy. Mam wrażliwe spojówki. Tyle w temacie.
Szybkim ruchem przetarłam brodę, po czym wzruszyłam lekko ramionami, nie odrywając wzroku od Ed' a. Słuchanie jego poleceń, takich jak zaprzestanie na niego spoglądać, zupełnie ignorowałam.
- Dziwne...
Odetchnął cicho, a następnie wysunął z kieszeni jeans' ów iPhone' a. Zaczął przeglądać odebrane wiadomości, co było jego cogodzinnym rytuałem. Pojawiło się kilka nowych od Jake' a oraz jakiś nieznanych numerów. Oczywiście nie mogłam powstrzymać się od zerkania na ekran telefonu.
- Chociaż czekaj.
Momentalnie odłożył telefon na stolik, tuż obok mojej nogi. Nachylił się przy tym w moją stronę i pozostał już w takiej pozycji. Na jego ustach znajdował się delikatny uśmiech, który wyglądał dość podejrzanie. Ed raczej się tak nie uśmiechał. Zwłaszcza do mnie. Do mnie praktycznie w ogóle się nie uśmiechał.
Z łokciami podpartymi o kolana, spoglądał mi prosto w oczy.
- A może po prostu spodziewałaś się czegoś innego niż "byłem pijany"?
- Słucham?!
Rumieniec który zalał moje policzki stawał się coraz większy i czułam jak moja skóra pulsuje od gorącej krwi. Czyżbym była aż tak przewidywalna? Chciałabym być chociaż dobrą aktorką, by móc zatuszować moje aktualne odczucia.
- Jakiejś innej...
Opuścił wzrok, po czym ułożył ostrożnie dłoń na moim kolanie. Bacznie przyglądałam się jego zachowaniu, gdyż stawało się nieco niepokojące. Wolałam, gdy trzymał łapy przy sobie. Wtedy przynajmniej miałam pewność, że nie wyczuje mojego szalejącego tętna. Jego palce, wbrew mojej woli, zaczęły w wolnym tempie przemieszczać się po mojej nodze ku górze. Badał opuszkami moje udo, które nie tak dawno miał okazję dotykać.
- ...odpowiedzi.
O dziwo, nie dałam się mu zwieść. Byłam przekonana, iż Sheeran po prostu testuje moją wytrzymałość i upewnia się w swoim przekonaniu, ze oczekiwałam z jego strony innej odpowiedzi. Marzył tylko o tym, by móc mnie upokorzyć i wprowadzić w zakłopotanie. Już rozluźniłam uścisk, którym obejmowałam chłodną torebkę, gdyż chciałam powstrzymać dłoń mężczyzny, lecz w ostatnim momencie wpadłam na genialny pomysł. Mogłam przecież odwrócić całą sytuację na swoją korzyść. Akcja z wesela mogłaby się przecież powtórzyć. Znów mogłam nabrać Ed' a w ten sam sposób. Czułby się wtedy dwa razy bardziej zażenowany niż za pierwszym razem. Napawałam się moim geniuszem.
Ręka, która puściła groszek, jednak na coś się przydała. Ułożyłam ją ostrożnie na karku Rudzielca i uśmiechnęłam się przy tym, delikatnie unosząc ku górze kąciki ust. Moja twarz przybrała minę niewinnej, zawstydzonej dziewczyny, która marzyła o romantycznym, uczuciowym pocałunku. Ed uniósł w końcu głowę i spoglądał głęboko w moje oczy. W jego rozszerzonych źrenicach, na których wielkość wpływało przygaszone w pomieszczeniu światło, widziałam niesamowity blask. Kosmyk włosów, który usilnie poprawiałam przez cały dzień, opadł na moją twarz, lecz grając zahipnotyzowaną jego wzrokiem, nie odsunęłam go na bok. Mężczyzna coraz bardziej się do mnie zbliżał, co powodowało, że moje serce waliło w jeszcze szybszym tempie. Nie byłam świadoma, iż potrafi ono aż tak wariować. Lewą dłoń ułożyłam na torsie Sheeran' a, gdyż w momencie odepchnięcia go od siebie, musiałam mieć kontrolę nad jego ciałem. On, czując moje objęcie, niezwykle ostrożnie zbliżył się do mnie, co spowodowało, iż nasze usta dzieliły zaledwie nikłe centymetry. Znów miałam okazję poczuć przyspieszony oddech mężczyzny, co dawało mi niezwykłą satysfakcję. Mimo niewielkiej odległości jaka nas dzieliła, spoglądaliśmy sobie nawzajem głęboko w oczy. Budowało to magiczne, pełne pożądania i emocji napięcie. Czyżby nadszedł już czas? Wzięłam głęboki oddech i przygryzając z zachwytem dolną wargę, odepchnęłam go od siebie. Ku mojemu zdziwieniu, w przeciągu ułamka sekundy znalazłam się na podłodze. Po drugiej stronie niskiego stolika, który do niedawna był moim siedzeniem.
- Co jest...
Szepnęłam sama do siebie, przybierając okropną mimikę, gdyż uderzenie o podłogę spowodowało zapewne parę siniaków. Leżąc na dywanie, uniosłam nad głowę lewą dłoń i dostrzegłam rozcięcie. Cienką strużką ciekła po niej gęsta, ciemna krew. Odetchnęłam głośno na widok uszkodzonej ręki, po czym podparłam się na prawej kończynie i wstałam powoli z podłoża. Musiałam wytłumaczyć jakoś właśnie zaistniałą sytuację. Moje włosy musiały wyglądać jak po przejściu huraganu, gdyż taki upadek nie mógł wpłynąć na nie inaczej. Przyglądałam się, mrużąc oczy, rozłożonemu na kanapie Rudzielcowi. Nie wyglądał jednak na wygodnie ułożonego, on również był zaskoczony.
- Jakim cudem znalazłam się na podłodze... ?
- Jakim cudem zostałem wbity w kanapę?!
Ups, podobny sposób myślenia doprowadził do takich właśnie komplikacji. Ed również postanowił w ostatnim momencie odepchnąć mnie od siebie. Mogłam nieco inaczej rozpracować tą operację, gdyż dzięki takim działaniom jedyne co osiągnęłam to rozcięta dłoń i poobijane ciało.
- Nie kradnij moich pomysłów!
Poczułam się jak artysta okradziony z pomysłu na dzieło. Moje patenty mogły być wykorzystywane tylko i wyłącznie przeze mnie. Skoro tak bardzo chciał się na mnie odegrać - mógł to zrobić w inny sposób.
- Nie używaj dwa razy tej samej zagrywki! Trochę oryginalności!
Zbulwersowany mężczyzna wstał gwałtownie z miejsca i zaczął chodzić nerwowo po całym pokoju. Czyżby aż tak irytował go fakt, iż to nie on wygrał kolejną bitwę? Zapomniał nawet o bolącej, bosej stopie. Tym razem remis, pogódź się.
- Kto to mówi?!
Moje oczy wyglądały jak dwa, duże, okrągłe żetony. Wpatrywałam się w niego nieustannie, oczekując czegoś więcej niż tylko maksymalnego poziomu zdenerwowania. Znów wyczekiwałam jakiegoś wytłumaczenia? Na co były mi jego monologi?!
- Ja.
Tą odpowiedzią ukazał swoją niezwykłą kreatywność. Czasami zastanawiałam się, jakim sposobem napisał w swoim życiu aż tyle piosenek? Zapewne ukradł wszystkie poprzednie teksty, tak jak mój. W myślach wciąż dodawałam pozycje do listy "Za co nienawidzę Ed' a Sheeran' a". Nigdy nie należałam do grona osób o szczególnym stopniu nienawiści w stosunku do innych, lecz ten mężczyzna był wyjątkiem. Okropnym wyjątkiem.
- Cholera jasna Sheeran! Nie możemy się po prostu pocałować?!
Krzyknęłam, wymachując przy tym rękoma. Nie byłam zrozpaczona, czy też zawiedziona. Co było niezwykle dziwne. Czułam, jakby ten pocałunek był jakimś obowiązkiem, który powinniśmy spełnić. Jakbym bez niego nie mogła zrobić kolejnego kroku w moim życiu. Było to okropne, ale wiedziałam, że jedynie pocałunek pełen pożądania i braku zaskoczenia z obu stron mógł dać upragnione uczucie spełnienia i spokoju.
- Oczywiście, że możemy!
Jego odpowiedź również nie należała do najspokojniejszych. Odkrzyknął do mnie, choć znajdował się zaledwie kilka metrów dalej. Od tego irytującego głosu wręcz zabolały mnie uszy, dlatego na mojej twarzy przejawiła się nuta niezadowolenia. Mężczyzna przeszedł pewnym krokiem przez pomieszczenie i chwycił stabilnie obiema dłońmi moją twarz, po czym złożył na niej miękki, soczysty pocałunek, który był zupełnym przeciwieństwem jego złości. Czując, jak moje wargi są bardzo delikatnie obejmowane przez jego, podniosłam prawą dłoń, by móc ułożyć ją za jego uchem. Bez chwili zastanowienia odwzajemniłam pocałunek, gdyż nie potrafiłam się już dłużej powstrzymywać. Tak długo czekałam na to, by dokładnie spróbować jak smakują te, nigdy nie uśmiechające się do mnie, usta. Ed przechylił głowę lekko w prawą stronę, co zmusiło mnie do odwrócenia mojej w przeciwnym kierunku. Mając świadomość, iż właśnie do moich ust mężczyzna z niezwykłą ostrożnością i delikatnością wsuwa język, uśmiechnęłam się lekko, gdyż radość i poczucie spełnienia już się we mnie gotowały. Gdy tylko nasze wargi rozłączyły się, zetknęliśmy się czołami, jakbyśmy nie chcieli zakończenia tej magicznej chwili. Niesamowity pocałunek sfinalizowałam uroczym, pełnym troski cmoknięciem w nos. Z trudem otworzyliśmy ponownie powieki i spojrzeliśmy sobie w oczy. Spojrzenia ponownie się spotkały, więc momentalnie odsunęliśmy się od siebie na mniej więcej metrową odległość i poprawiliśmy sobie fryzury. Wciąż czując na ustach smak Sheeran' a uniosłam ku górze kąciki ust, po czym oblizałam je, starając się to zrobić jak najdyskretniej. Najwspanialsze w całej sytuacji było to, że żadne z nas nie czuło nic specjalnego do drugiej osoby. Oprócz ogromnego, nieopanowanego pożądania. Chwilę później, Ed odezwał się półgłosem.
- Będę leciał. Dziękuję za... groszek.
Zaśmiał się cicho, a następnie założył na głowę kaptur i zapiął bluzę szybkim ruchem ręki ku górze. Gdy był już gotowy do wyjścia, ruszył niepewnie w stronę drzwi wyjściowych. Znajdując się na korytarzu, zatrzymał się na moment i pomachał do mnie uśmiechając się oraz rumieniąc jednocześnie. Panowała pomiędzy nami dość niezręczna atmosfera, którą ciężko było ominąć. Bez słowa pożegnania opuścił mieszkanie, a ja wciąż stałam w miejscu. Przy niskim stoliku. Tam, gdzie przeżyłam najwspanialszy pocałunek życia.

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Po całej sypialni rozległ się głośny głos Sheeran' a śpiewającego "Drunk". Nie dość, że dopiero co się przebudziłam i byłam rozdrażniona, to jeszcze dobijał mnie głos tego irytującego faceta w głośniku. Spojrzałam na ekran mrużąc oczy, gdyż jak zwykle czułam się niewyspana. Nie dostrzegłam jednak któż próbował się ze mną skontaktować, bo tak wczesna pora nie służyła mojemu wzrokowi. Z trudem wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo... ?
- Słuchaj, mamy spotkanie z Taylor. Zza pół godzinki. Musisz być, bo chciałem wytłumaczyć tą sprawę z tekstem piosenki. Kawiarnia na rogu kamienicy obok studia. Do zobaczenia.
Jake? Ed? Nie miałam pojęcia kto chciał wrobić mnie w spotkanie z Taylor Swift, aczkolwiek ja, wyglądająca jakby przejechał mnie czołg, nie mogłam pozwolić sobie na spotkanie z jedną z popularniejszych wokalistek na świecie. Chociaż...
W pośpiechu zeskoczyłam z łóżka, rozwalając przy tym pościel na wszystkie strony i pobiegłam w kierunku łazienki.

~ * ~
Przepraszam za opóźnienia, ale życie bywa zaskakujące. Niestety. Dzisiaj krótko, acz z pasją. (Ha-ha-ha, jasne)
Pozdrawiam
Suenesica



4 komentarze:

  1. Jejku *.*
    Jesteś Potterhead?
    Ja tak ^^
    Jeśli ty też kocham cię jeszcze mocniej i mam nadzieję na jeszcze jeden pocałunek.
    Kocham, Pani Trzecia :)
    Pierwsza!

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmieję się od fragmentu z Gryffindorem, aż do tej pory :D Przestań nas w końcu przepraszać! :p to dla nas lekcja cierpliwości ;D btw, to Ola ma cholerne szczęście... W tak krótkim czasie poznała tyle sław... Gosling, Sheeran, Nesbitt, zaraz Swift... chcę być Olą! >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha wiesz jak tylko to przeczytałam pomyślałam, że brakuje Pewdiepie <3

      Usuń
  3. Super! Kolejny prosimy ;)
    Mimo ze nie komentuje czesto, to pamietaj ze tez jestem i czytam! ;)

    OdpowiedzUsuń