niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział XX

Drzwi łazienki były uchylone na szerokość kilku centymetrów. Wewnątrz zapalone było światło, lecz panowała tam zupełna cisza. Z zainteresowaniem przekroczyłam próg pomieszczenia, ostrożnie i powoli otwierając skrzydło drzwiowe na zewnątrz.
- Żyjesz... ?
Szepnęłam zachrypniętym głosem, a fale dźwiękowe odbiły się echem po przestronnej, marmurowej łazience. Na środku pomieszczenia znajdowała się biała wanna w stylu vintage. Moją uwagę przykuł jednak mężczyzna oparty niedbale o ścianę, siedzący po prawej stronie. Miał na sobie ciemne jeansy, czarny podkoszulek oraz koszulę w niebiesko-białą kratę. Włosy jak zwykle pozostawały w nieładzie, a twarz była równie blada co kamienna posadzka w odcieniu ecru. Widząc wycieńczonego Eda podeszłam do muszli klozetowej obok której się znajdował, a następnie przykucnęłam. Początkowo starałam się delikatnie uśmiechać, lecz gdy poczułam odór wymiocin skrzywiłam się i zakryłam dłonią twarz, chcąc odciąć dopływ smrodu do nozdrzy.
- Sam nie wiem...
Odpowiedział szeptem, mając lekko uchylone powieki i nieustannie spoglądając na swoją dłoń.
- Jeśli odczuwasz jeszcze taką potrzebę - wymiotuj. Zmoczę dla Ciebie ręcznik w lodowatej wodzie...
Wciąż nachylając się nad moim znajomym, spuściłam prawą ręką wodę w toalecie, po czym uchyliłam deskę, by dać rudemu możliwość zwrócenia reszty wódki wymieszanej z sokiem pomarańczowym.
- Nie chcę obrzydzać Ci życia, możesz iść. Dam sobie radę.
Wytrzeźwiał? I w dodatku jakby zmądrzał... Ja jednak nie miałam zamiaru dać się ogłupić i postanowiłam z nim zostać. Po rozstaniu z Niną było mu zapewne ciężko.
- Już nie raz byłam opiekunką słabych imprezowiczów, więc Twoje wymiociny nie robią na mnie większego wrażenia.
Zaśmiałam się przemierzając przez przestronne pomieszczenie w stronę dużej, białej umywalki. Sheeran w międzyczasie odetchnął głośno i odpowiedział pomrukując.
- Szkoda, że moje wymiociny nie są wyjątkowe...
Tuż po wypowiedzeniu tych słów usłyszałam jak męczą go wydostające się poprzez jamę ustną drinki. Gdy dotarł do mnie ten odgłos, stałam tyłem do muszli klozetowej i zacisnęłam zęby wsysając przez nie powietrze oraz odczuwając współczucie. Nie miałam pojęcia dlaczego aż tak przykro było mi z powodu cierpiącego rudzielca. Nie mogłam słuchać jak męczy się z konsekwencjami przesadnej ilości alkoholu.
Gdy byłam już pewna, że śnieżnobiały, świeży ręcznik jest wystarczająco zimny, ruszyłam powoli w stronę Eda i przycupnęłam po drugiej stronie sedesu. Najpierw spuściłam wodę w celu pozbycia się odoru, a następnie przyłożyłam zwilżony materiał do rozgrzanego czoła mężczyzny.
- Zbawienie...
Szepnął sam do siebie, nie poruszając przy tym wargami. Zapewne zdążyły już zdrętwieć od wysiłku i towarzyszących wymiotom torsji.
- Nie, nie, to tylko ja...
Zaśmiałam się cicho, bacznie przyglądając się mimice rudzielca. Nie miałam pojęcia kiedy najdzie go ochota na ponowne puszczenie pawia, a nie chciałam zostać przypadkowo ochlapana. Mimo wszystko moje oczy nie kryły satysfakcji z pomocy. Lubiłam pomagać. Nawet jeśli osobą, której udzielałam pomocy, miał być Ed Sheeran.
Przez kilka minut nieustannie dociskałam ręcznik do czoła oraz oczu mężczyzny, chcąc zmniejszyć temperaturę jego ciała, gdyż jakimś cudem nabawił się on gorączki. Podczas wykonywania tej czynności, nie zwróciłam uwagi na opuszki palców, które zsunęły się z materiału i dotykały czoła Rudego oraz częściowo jego łuku brwiowego.
- To Twoja ręka?
Rozglądałam się z zaciekawieniem po idealnie wyposażonej łazience, lecz przeszkodziło mu jego nieoczekiwane pytanie.
- Co?
Ponownie przykułam wzrok do twarzy Eda, po czym szybko odsunęłam ręcznik. Na moją twarz wkroczył rumieniec, gdyż Sheeran, nie widząc całej sytuacji, zapewne pomyślał, że staram się zwrócić jego uwagę na moją osobę.
- Sorry, ręcznik się zsunął.
- Nie udawaj, po prostu chciałaś dotknąć mojej brwi. Jesteś psychofanką.
Zaśmiał się zachrypniętym głosem, gdyż jego gardło przeżyło tego wieczoru koszmar. Odpowiedziałam mu ironicznym uśmieszkiem, a następnie z impetem rzuciłam białym materiałem w jego twarz. Ręcznik tuż po kontakcie z nosem osunął się i wylądował na jego kolanach.
- Nie chce mi się go podnosić...
Rudy powędrował wzrokiem za mokrą szmatką i uniósł jedną brew ku górze. Jego ręka nawet nie drgnęła w celu zajęcia się sytuacją coraz to bardziej przemakających spodni w okolicy ud.
- Mi tym bardziej. Zwłaszcza, że gdy to zrobię, oskarżysz mnie o molestowanie.
Prychnęłam, po czym oparłam się o ścianę. Jeszcze chwilę wcześniej przyleciałam do łazienki, aby zaopiekować się moim dogorywającym kolegą, lecz w tamtym momencie, gdy był on już w zupełności trzeźwy, mogłam sobie odpuścić.
- Powiedziałbym, że nie... Ale w sumie to tak.
Uśmiechnął się powoli unosząc kąciki ust ku górze i odwrócił przy tym głowę w moim kierunku.
- Przepraszam za pytanie, ale po cholerę mi to mówisz?!
Jak zazwyczaj podczas rozmów z Sheeranem, mój ton przekształcił się w czystą irytację.
- Bo chcę, żebyś to wiedziała.
- Dzięki za wiadomość, która odmieniła moje życie.
Uśmiechnęłam się do niego ironicznie, a następnie spytałam półgłosem z pełną powagą.
- Będziesz jeszcze wymiotował?
Jakby co najmniej miał wiedzieć...
- Chodź..
Z trudnością podniósł się z podłogi, wciąż opierając się plecami o ścianę. Gdy stał już prawie prosto, zachwiał się jeszcze ospale, a następnie ruszył w kierunku drzwi wejściowych łapiąc równowagę i starając się nie upaść.
- Ej, kolego! Pomogę Ci. Jeszcze się wywalisz i będę zmuszona ratować Cię lodem.
Potruchtałam za nim, po czym szybko wsunęłam rękę pod jego ramię i objęłam go w pasie. Jego ręka oplatała mój kark i dłoń spoczywała tuż obok mojej piersi.
- Tylko spróbuj jej dotknąć, a ockniesz się jutro bez pewnej istotnej części Twojego ciała...
Bacznie obserwowałam jego lewą dłoń, którą od mojego biustu dzieliły zaledwie centymetry. Jak nie jeden.
Sheeran zaśmiał się uroczo, spoglądając w dół i nie odpowiadając na moje słowa.

Gdy znaleźliśmy się już w sypialni, po ciężkiej podróży przez korytarz, który powoli pustoszał, powitał nas Jake uśmiechający się szeroko na widok swojego przyjaciela i odkładający właśnie mop w kąt pomieszczenia.
- Gosling sprzątaczka, to mi się podoba.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko, po czym z trudem wydostałam się spod ciężkiego ramienia rudzielca i odepchnęłam go na duże, miękkie łoże małżeńskie.
- Jesteś taka delikatna, dziękuję.
Powiedział, a jego głos tłumiła poduszka w której zatopił twarz.
- Nie moja wina, że jesteś gruby i ciężki.
Odetchnęłam, odczuwając zmęczenie po ciężkim wieczorze i równie ciężkim Edzie. Jake zaśmiał się cicho słysząc moje słowa, po czym klepnął Sheerana w tyłek, który znajdował się w centralnym punkcie łóżka. Blondyn udał się w stronę drzwi.
- Idę do gości, a Wy możecie iść spać. Ale Ed... Umyj zęby. Ty też Alex.
Kończąc zdanie szybko uciekł z sypialni i skupił się na zaproszonym towarzystwie.
- Tak mi się nie chce...
Wciąż wtulając twarz w poduszkę, Sheeran odetchnął symulując płacz.
- Rusz się. Nawet JA myję dzisiaj zęby.
Rudy zaśmiał się głośno, ukazując przy tym szereg białych zębów, a następnie usiadł na skraju łóżka wciąż się uśmiechając i mrużąc delikatnie oczy ze względu na dość mocne światło.
- Skoro nawet TY myjesz zęby, a przecież nigdy ich nie myjesz, to mogę się poświęcić.
Wstał pośpiesznie, po czym przeciągnął się, aby naciągnąć mięśnie. Grzebałam w mojej torbie, gdzie zapakowałam wszystkie niezbędne rzeczy. Po dłuższej penetracji wnętrza, odnalazłam moją czerwoną szczoteczkę do zębów i niewielki, turkusowy ręcznik.
- Chodź ze mną, bo nie wiem gdzie Jake chowa pastę do zębów. Poza tym nawet nie wiem jak otworzyć te szafki w jego mieszkaniu, są jakieś podejrzane...
Rzeczywiście, mistrzem technologii to ja nie byłam. Ale przynajmniej umiałam się do tego przyznać.
- Nie dziwię się, są na pilota.
Co?! Jake musiał, za przeproszeniem, srać pieniędzmi. Wydawać je na szafki obsługiwane pilotem? Coś podobnego...
Sheeran poszedł w stronę niewielkiej łazienki przyłączonej do sypialni, gdzie znajdowała się jedynie toaleta, umywalka z blatem mające szerokość całej bocznej ściany oraz powieszone nad nią ogromne lustro. Gdy tylko przekroczyłam próg maleńkiego pokoju, przeraziło mnie moje odbicie w zwierciadle. Podkrążone, zaczerwienione oczy, włosy, które były po części rozczochrane a po części tłuste oraz blada cera. Ed nieustannie wpatrywał się w lustro, bacznie obserwując swoją twarz. Samouwielbienie?
- Mogłeś mi powiedzieć, że wyglądam... Jak wyglądam.
Zaśmiałam się nerwowo, wyobrażając sobie jak musiałam wypaść podczas spędzania czasu z Tomem. Na samą myśl przechodziły mnie ciarki.
- W porównaniu do mnie - nie jest źle. Chociaż z trudem przechodzi mi to przez gardło.
Uśmiechnęłam się szeroko, po czym zlustrowałam wzrokiem podłużną szafkę, która znajdowała się tuż pod blatem.
- Otworzysz to cholerstwo? Proszę?
Uniosłam jedną brew, przyglądając się operacji Sheerana, dzięki której szafka w magiczny sposób miała ukazać przede mną całą swoją zawartość. Ed z kieszeni spodni wyciągnął niewielkiego, czarnego pilota, po czym przyłożył go do jasnych drzwiczek. Te, reagując na sygnał, odsunęły się powoli i przede mną wyłoniła się podświetlana led'ami półeczka, pełna męskich kosmetyków do pielęgnacji oraz nowych szczoteczek do zębów.
- Nie wiedziałam, że mieszka tu około...
Mrużąc delikatnie oczy przeliczyłam nieotwarte szczoteczki, po czym dodałam.
- 23 osób. Sporo.
Ed uśmiechnął się ospale, po czym wziął jedno opakowanie i odpowiedział, drąc kartonową część.
- Wszystkie są dla mnie. Często tu śpię, a każda kolejna szczoteczka ginie w niewyjaśnionych okolicznościach...
Nałożyłam na mój maleńki, czerwony sprzęcik niewielką ilość pasty do zębów, a Ed powtórzył moją czynność. Powoli zaczęłam czyścić jamę ustną okrężnymi ruchami, dzięki czemu cała buzia wypełniona została przez białą, gęstą pianę. Substancja zaczęła powoli wydostawać się z ust i spływać po brodzie. Zaczęłam mruczeć, starając się nie wykonywać ruchów żuchwą, a w moich oczach malowała się panika. Sheeran przyglądał mi się z rozbawieniem, powoli i ślamazarnie szczotkując zęby, po czym uniósł w moją stronę rękę w której trzymał ręcznik i przetarł mi brodę. Odpowiedziałam mu skinieniem i delikatnym uśmiechem, gdyż poczułam jakby uratował moje życie.
Po skończonym rytuale czyszczenia jamy ustnej, przeszliśmy oboje do pomieszczenia sypialnego. Tuż po przekroczeniu progu, zaczęłam.
- Pójdę do łazienki przebrać się w piżamę, Ty możesz przebrać się tutaj.
- Wow, dzięki! Twój plan wieczoru niesamowicie odmienił moje życie!
Z torby szybko wysunęłam przygotowaną na tą specjalną okazję piżamę. Gdybym wiedziała, że zakończę imprezę dzieląc łóżko ze skacowanym Sheeranem, zapewne wzięłabym ze sobą najzwyklejsze czarne legginsy i rozciągnięty podkoszulek.
- Tak, wiem, moje plany codziennie odmieniają Twoje życie.
Ściskając w garści różowo-biały komplecik, przeszłam kilkoma krokami do niewielkiego pokoiku. Drzwi zamknęłam na klucz i wyzwoliłam moje ciało z ubrania. Przez nogi nasunęłam dość krótkie szorty (na szczęście ogoliłam nogi), a na torsie zapięłam lekką, wygodną koszulę. Na widok przetłuszczonych u nasady włosów, wbiłam palce w czuprynę i rozczochrałam ją w nieładzie. Wolałam wyglądać jak szympans niżeli jak podpity bezdomny.
Gdy wyszłam, obok łóżka stał Sheeran, mający na sobie wyłącznie popielate bokserki.
- Co Ty wyprawiasz?!
Krzyknęłam, otwierając szerzej oczy z zaskoczenia.
- Idę spać? Jest gorąco...
Odpowiedział od niechcenia, a następnie położył się na łóżku, nawet nie okrywając się kołdrą.
- Ubieraj coś na siebie!
Mężczyzna spojrzał na mnie, po czym uniósł jedną brew zdezorientowany.
- Zawsze tak śpię. Jeszcze żadnej dziewczynie to nie przeszkadzało...
Zaśmiał się ironicznie, lustrując wzrokiem moje nogi. Rzeczywiście, mogłam postawić na czarne legginsy.
- Wkładaj podkoszulek albo idę po Goslinga!
Krzyknęłam, chociaż zmęczenie już dobitnie mnie wykańczało.
- Dobra dobra, spokojnie...
Westchnął z politowaniem, traktując mnie jak upierdliwą zołzę. Fakt, byłam upierdliwą zołzą, ale trochę racji miałam. Rudy podniósł się z miejsca i podszedł powoli do komody. Przyłożył do niej czarny pilot, dzięki któremu szuflada wysunęła się mu naprzeciw. Wyciągnął ze środka pierwszy lepszy podkoszulek, a następnie przesunął go przez głowę i rozłożył ręce nie odrywając ode mnie wzroku.
- Lepiej?
Na widok Sheerana, który założył T-Shirt z... Edem Sheeranem, trzymającym kota, roześmiałam się głośno i zakryłam dłonią usta.
- Idealnie.
Ed ze zdezorientowaniem spojrzał na zdjęcie znajdujące się na ubraniu i uniósł ku górze kącik ust.
- Musisz go kiedyś poznać...
Wskazał na kota, po czym wskoczył do łóżka i okrył się pledem. Gdy już wygodnie się ułożył, pokrętłem znajdującym się obok drzwi przyciemniłam światło i na palcach podreptałam w kierunku grubego materaca. Zwinnymi ruchami wsunęłam nogi pod kilka warstw lekkich kołder i przymknęłam oczy czując, jak moja głowa wbija się w miękką, ogromną poduchę.
Po mojej prawej stronie Ed, który dotychczas leżał bez ruchu, zaczął powoli unosić rękę ku górze.
- Co robisz?
Szepnęłam, gdyż nie miałam pewności czy przypadkiem nie lunatykuje.
- Nic.
Odwróciłam się na prawy bok i podparłam głowę na łokciu, przyglądając się jego próbie pozbycia się koszulki. Z impetem uderzyłam go dłonią w bark i odpowiedziałam donośnym głosem.
- Nawet nie próbuj!
Sheeran westchnął, godząc się z faktem, iż został przyłapany na gorącym uczynku.

Obudziłam się zapewne późnym rankiem, gdyż poprzedni wieczór nie stronił od wysiłku fizycznego i musiałam zrewanżować się długim snem. Po uchyleniu powiek, rozglądnęłam się po pokoju, aby ocenić sytuację. Już gdy chciałam podnieść się, aby wyjść z łóżka, poczułam, że ktoś mnie obejmuje, trzymając ramię pod moim karkiem i opierając dłoń na żebrach. Przechyliłam głowę w lewo, skąd odchodziła ręka, gdzie napotkała mnie twarz Goslinga. Śpiąc wyglądał całkiem uroczo. Zaniepokoiła mnie jednak obecność drugiej dłoni na moim ciele. Wychodziła ona z prawej strony i rozgałęziła palce na moim udzie, dość wysoko. Zbyt wysoko.

~*~
I'm A Mess - Ed Sheeran, czyli idealne podsumowanie posta. :)
Dobrej nocy
Suenesica





6 komentarzy:

  1. A właśnie czytając słuchałam płyty i zaczęłam od I'm A Mess ;D
    Cudowny rozdział <3 zgaduję, że ta ręka z prawej to Rudego?

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no, no :3 szybko dodalas posta co mnie niezmiernie cieszy :3 czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku.
    Wchodzę a tu 2 rozdziały xd.
    Kc <3
    Tak to na pewno rudy :))))
    Pani T.

    OdpowiedzUsuń
  4. O matuńkoo *o* Kocham. Świetny rozdział. hahahah Ed :D Uśmiałam sięXD #Gosling#Bogacz Bardzo dziękuje za dodanie w tak krótkim czasie rozdziału. A i jeszcze świetny wygląd BLOGA *-**-**-* Kocham Cię i życzę weny na następne rozdziały :*:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Łał, łał... ale się dzieje... ale że trójkącik? Miałam nadzieję, że wreszcie skończy z tym Goslingiem :) no nic, czekam na więcej
    PS. Niezły nowy wygląd bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wchodzę, patrzę a tu nowy rozdział. Byłam w pozytywnym szoku, że tak szybko. :D Szczerze mówiąc jest to moje ulubione opowiadanie. Podoba mi się Twój styl pisania. Masz talent literacki. :) Mam nadzieję, że kolejny rozdział również będzie szybko dodany.

    Nie wiem czemu, ale czytając Gosling w mojej wyobraźni pojawia się Tom Odell i myślę, że to już się nie zmieni. xd

    OdpowiedzUsuń